Dla Męża - kurczak w takim cieście, identycznie (tylko nieco dłużej) smażony. A krążki cebulowe to taki amerykański, modny dodatek, który często podają np do burgerów - a ja go nigdy nie próbowałam - stąd, całkiem udany, eksperyment :) do tego jeszcze moja ukochana brukselka, ziemniaki i odrobina sosu czosnkowego - i obiad gotowy!
sobota, 31 października 2015
Domowe masło orzechowe
Przedstawiam przepis na rewelacyjne, jednoskładnikowe masło orzechowe - tak tak, jedynym jego składnikiem są orzeszki ziemne. A kanapka z masłem orzechowym i bananem, posypana startą gorzką czekoladą sprawia, że nic nie jest w stanie popsuć humoru do końca dnia!
Koktajl z jarmużu z malinami
O bardzo podobnym koktajlu wspominałam już w poniższym poście z lunchboxami - ale jest tak pyszny, że uznałam, że zasługuje na osobny post... No dobra, umówmy się, poza tym zawsze chciałam zrobić takie zdjęcie koktajlu jak powyżej! ;)
Lunchboxy #3
Tym razem zdjęcie jesiennego lasu pochodzi z 2008 roku... A wydaje się, jakby to było wczoraj! Zapraszam na kolejną porcję posiłków biurowych.
niedziela, 25 października 2015
Obiad z rodzicami - pieczeń w cieście i warzywa na 3 sposoby
Przedstawiam propozycję na obiad niedzielny, nad którą całkiem długo myślałam - starałam się tak połączyć smaki, kolory, struktury i składniki, aby nic się nie powtarzało ale też aby nie było to "zwykłe" mięso pieczone lub smażone - stąd mięso w cieście, które podniosło mi poprzeczkę, bo przez ciasto odpadło mi sporo możliwości dobrania dodatków - wszelkie mączne odpadały, makaron również. Stąd 3 rodzaje warzywnych dodatków - chyba wszystkim smakowało (jedynie Brat wydziobał tradycyjnie całą marchewkę z zapiekanki... ;) ).
piątek, 23 października 2015
Lunchboxy #2 - pudełkowych posiłków ciąg dalszy
Rozpoczynając zdjęciem z Bieszczad, zrobionym prawie dokładnie rok temu, przedstawiam kolejną porcję lunchboxów na następny tydzień - do pracy, na dodanie energii i uśmiechu w te coraz pochmurniejsze dni.
niedziela, 18 października 2015
Lunchboxy #1 - propozycje posiłków do pracy
Odkąd mam w pracy mikrofalówkę postanowiłam bardziej racjonalnie rozłożyć w ciągu dnia ilość spożywanych kalorii (to znaczy nie skubać w pracy jedynie wafli ryżowych a o 18 po powrocie zjadać ogromny obiad) zabierając do pracy posiłek będący praktycznie biurowym lunchem, który czasem nawet zastępuje mi obiad - po powrocie z pracy zjadam jego okrojoną wersję lub zastępuję koktajlem albo zdrową kanapką czy sałatką. Dzielę się tutaj propozycjami lunchu, który z powodzeniem można zabrać do pracy w plastikowym pojemniku i który w większości przypadków będzie bezmięsny - ostatnio, jeżeli mam wybór, wybieram zdecydowanie dania bezmięsne, jednak aby nie pozbawiać Męża mięsa, pozostawiam sobie furtkę w postaci wege-lunchu.
Z góry przepraszam za jakość zdjęć - robione są na moim biurku, pośród moich papierzysk, przy sztucznym oświetleniu - będę pracować nad lepszym pokazaniem posiłków, aby zachęcały do poświęcenia chwili czasu wieczorem na przygotowanie zdrowego lunchu do pracy.
Burgery z plackiem z cukinii, łososiem i jajkiem w koszulce
Od piątku chodził za mną łosoś. Po wizycie w Bułkęsie, w którym zjeść można burgera Vege z plackiem z cukinii, moja wizja się wyklarowała. A jajko w koszulce wpakowane do burgera - to chciałam zrobić zawsze!
Zupa bambusowa
Taką zupę zamawiamy zawsze w barze SaiGon - wydaje mi się, że udało mi się odtworzyć smak całkiem nieźle :) zupę trzeba jeść naprawdę mocno gorącą, wtedy jest najlepsza. A jak rozgrzewa! Myślałam, czy by nie nazwać jej zupą chińską, ale moje pojęcie o kuchni chińskiej jest stosunkowo niewielkie, stąd tak naprawdę nie wiem nawet, ile ma wspólnego z Chinami... Stąd, niech zupą bambusową pozostanie, ku chwale oryginału!