poniedziałek, 6 czerwca 2016

Wrażenia po "Spóźnionym śniadaniu na Lawendowej"


Podczas przeglądania facebookowej tablicy zauważyłam intrygujące wydarzenie - "Spóźnione wegańskie śniadanie na Lawendowej" - rozwinęłam szczegóły, które okazały się zapraszać na akcję zbiorowego, wegańskiego żywienia - przygotowanego przez Dziewczyny z Kolektywu Samo Dobro. Wpisowe - 15zł bądź potrawa wegańska, jedzenie bez ograniczeń.
Po pierwsze - respekt dla Dziewczyn, za przygotowanie we dwójkę takiej masy jedzenia! Menu, opublikowane na facebookowym wydarzeniu, wyglądało imponująco (i to ono przekonało mnie do przyjechania do Gdańska i spróbowania potraw):
Kuskus na zielono
Pesto pietruszkowe
Pieczone malutkie ziemniaczki
Kapusta pekińska duszona w sosie sojowym
szpinak duszony w sosie sojowym
Wiosenny bulgur z botwinką i rzodkiewkami
Szpinak z truskawkami i sosem balsamico
Tureckie kotleciki cigkofte z soczewicy
Ogórki kiszone
Drożdżówka z truskawkami
Pasta z groszku i szczawiu
Sałatka Panzanella
Nasi goreng
Zupa cebulowa na białym winie
Chia z truskawkami
Tarta Tatin + sałata
Jaglany sernik
Sałata, pomidory, cebula + kasza z szałwia
Placki porowe
Chłodnik na mleku kokosowym
Gazpacho
Szafranowy kalafior
Spring rollsy z makaronem ryzowym, swiezymi warzywami i domowym sosem sweet chilli
Sałatka kasza gryczana + gzik wegan + botwina przesmażona z czosnkiem
Racuszki + weganska bita smietana
ciastka owsiane z truskawkami i czekolada
pieczona kalarepa z koperkiem, słonecznikiem i pomidorami z ostra oliwa
rhubarh and apple crumble
Polenta z suszonymi pomidorami
Pasta tofu

Pogrubione potrawy jadłam, znajdują się na poniższych zdjęciach:



Co smakowało mi najbardziej? Kuskus na zielono! Pyszny był też pomidorowy makaron, przyniesiony przez kogoś w ramach wpisowego. Najmniej smakowały mi zupy - ewidentnie brakowało im przypraw...

Inicjatywa super, jednak jeden wielki minus należy się za organizację... Pub Lawendowa 8, w którym wystawione było jedzenie, był maleńki i gdy wszyscy zaczęli kłębić się wokół stołów ciężko było cokolwiek nałożyć na talerz nie przeszkadzając innym. Biorąc pod uwagę, że chęć udziału zadeklarowało na facebooku ponad 200 osób a miejsc siedzących na zewnątrz było może z 30 (plus poustawiane pod ścianami krzesła w pubie) to idea slow foodu raczej nie mogła tu zostać rozpropagowana... Sami siedzieliśmy na kamiennym sześcianie ograniczającym wjazd w uliczkę, jedzący na stojąco i krążący z talerzami ludzie mieszali się z rodzinami wracającymi z pobliskich kościołów - co nie było fajne.




Za płotem było przedszkole - może warto było spróbować dogadać się z dyrekcją aby udostępnili kawałek trawnika, tam poustawiać stoły z jedzeniem a w wydarzeniu polecić zabrać ze sobą koce? 

Inicjatywa super, zabrakło trochę wyobraźni przy organizacji - można się ze mną nie zgodzić, jednak radziłabym kolejnym razem przenieść się gdzieś do parku.
Tym niemniej, dziękuję za pyszną, wegańską wyżerkę! :)

Na koniec załączam zdjęcia z lasu i plaży w okolicach ujścia Wisły i rezerwatu Mewia Łacha.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz