Planując sobie ubiegły tydzień znalazłam we czwartek dwie niezagospodarowane godziny - postanowiłam przeznaczyć je na wizytę na Jarmarku Świątecznym na gdańskim Targu Węglowym. Zaskoczyła mnie tegoroczna forma Jarmarku - pamiętałam go z zeszłych lat głównie jako wielki namiot ze stoiskami, na których kupić można było mydło i powidło i który niewiele różnił się od przeciętnej hali targowej. W tym roku postawiono jednak na atmosferę i rękodzieło - pośród wielu atrakcji każdy znajdzie coś dla siebie.
Aby tematyce bloga stało się zadość, rozpoczynam od kulinarnych aspektów Jarmarku. Pomijając fakt, że w co drugiej (uroczej, a jakże!) drewnianej budce znaleźć można grzane wino, doszukamy się też innych specjałów. W okolicach Muzeum Bursztynu jest stoisko z wyrobami wędliniarskimi, bardzo apetycznie wyglądającymi.
W innym miejscu stoi budka, w której kupić można pajdkę ze smalcem...
Jedna z budek uroczo wypełniona jest słodyczami!
W innej kupić można owoce w czekoladzie...
Ponadto kilka stoisk to mniej lub bardziej mobilne foodtrucki - znaleźć można jajo w którym sprzedają kawę...
Przy drodze wiodącej do Złotej Bramy stoi też bar z węgierskimi ciastkami kominowymi. Najbardziej zaciekawiło mnie stoisko z, uwaga, turecką chałwą! Turecka chałwa? Na Jarmarku Bożonarodzeniowym? Za to stoisko z oscypkami (tak, przypominam, jesteśmy w Gdańsku - nad morzem, do gór daleko) nie dziwi mnie wcale, gdyż praktycznie o każdej porze roku (a szczególnie na Jarmarku Dominikańskim) takie stoisku w Gdańsku znaleźć nietrudno ;)
Jednak najbardziej dla mnie pozytywnym miejscem jest okrągła "kuchnia", znajdująca się w centrum Jarmarku, w której kupić można swojskie jadło, sprzedawcy przebrani są za Mikołaje a dookoła ustawione są barowe stoliki, przy których gromadzą się ludzie popijając grzaniec!
Największą dla dzieci atrakcją jest karuzela w starym stylu oraz, oczywiście Mikołaj, który obecny jest cały czas, rozdaje cukierki - ma też swój tron pod zadaszeniem i z każdym dzieckiem cierpliwie pozuje do zdjęć.
Duże wrażenie robią dekoracje świetlne - począwszy od bramy Jarmarku, idąc dalej widzimy wielką bombkę a tuż za nią karocę ciągniętą przez renifery. Ponadto na każdym kroku stoją choinki przystrojone w lampki.
Kolejnymi atrakcjami są lodowisko i zadaszenie z jemiołą do całowania - świetna inicjatywa!
Podoba mi się również, że nie zatracono zupełnie istoty Świąt i między karuzelą a pawilonem z rękodziełem stworzono mały świerkowy lasek z ławeczkami, w którym ustawiono rzeźbioną szopkę.
Podobały mi się też bombki i ozdoby świąteczne, które zakupić można na Jarmarku.
Na koniec, tracąc już czucie w zmarzniętych od trzymania aparatu dłoniach, udałam się na Długi Targ, pod Fontannę Neptuna, zobaczyć choinkę. Uważam że jest piękna, na dodatek ma to, czego brakowało mi w poprzednich latach - ozdoby i bombki! Wcześniej wisiały na niej tylko światełka, przez co wydawała mi się, mimo swoich rozmiarów, bardzo zwyczajna.
Polecam odwiedzenie Jarmarku, bo naprawdę poczuć na nim można magię Świąt - jest otoczony pięknym Starym Miastem, z pachnącymi choinkami i piosenkami świątecznymi wydobywającymi się z głośników. Wyszłam z niego podśpiewując pod nosem "Przybieżeli do Betlejem..."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz