Kolejny ranking, który przedstawiam, zawiera produkty, które jem i przez to mam wyrzuty sumienia - dochodzę jednak do wniosku że niezupełnie słusznie - poniżej tego dowody. Enjoy!
5. Warzywa w puszkach
Opinie o ich spożywaniu są podzielone - nie ulega wątpliwości, że
zebrane w okresie największego urodzaju warzywa są bardziej wartościowe
niż te, które przypływają z Afryki w kontenerach i trafiają na marketowe
straganiki zimą. Jednocześnie wpływ kontaktu metalowej puszki (lub jej
wewnętrznej powłoki) z jedzeniem na zdrowie jest wciąż w fazie badań.
Postępując zgodnie z zasadą zdrowego umiaru, nie jem takich warzyw codziennie,
przy okazji przed włożeniem do koszyka puszki kontroluję dodatek
konserwantów, soli i cukru. Co na rozgrzeszenie? Wygoda! Otwieram puszkę
białej fasoli i zjadam białkowy posiłek po sesji na siłowni - czy dwa dni
wcześniej wpadłabym na to, aby fasolę namoczyć a dzień później gotować przez
godzinę do miękkości? Raczej nie. Przykłady można mnożyć - sparzanie,
obieranie, krojenie pomidorów zastąpić można jednym pociągnięciem zawleczki puszki. Boję się przytoczyć
przykład kukurydzy, bo zastanawiałam się, czy nie wciągnąć jej jako osobny
punkt rankingu ze względu na GMO - jednak słodki smak wygrywa, jest
niezastąpiony w sałatkach, więc - tak, używam. Z umiarem.
4. Majonez
Kooooocham majonez! Używam go do kanapek ZAMIAST masła – no, serio. I w
sumie stwierdzam, że to zawsze lepiej, niż gdybym miała używać jednego i
drugiego na jednej kanapce… Na poważnie, naprawdę są gorsze rzeczy niż majonez
– rzeczywiście osoby z podwyższonym
cholesterolem nie powinny wyjadać go łyżkami ze słoika ale dla pozostałych
osób ma on całkiem sporo składników dobroczynnych dla zdrowia:
-
żółtko jaja, które ma witaminy A, D,
E oraz dobroczynne dla zdrowia pierwiastki i lecytynę – dobrą na pamięć i
ułatwiającą trawienie tłuszczu
-
tłuszcze roślinne, zdrowsze niż
zwierzęce (właśnie te z masła) lub te utwardzone z margaryny
-
ocet jabłkowy (jeżeli użyjemy go przygotowując własny majonez) wspomaga odchudzanie
-
sok z cytryny
Co
nie zmienia faktu, że przygotowując sałatki, przynajmniej połowę przepisowego
majonezu zastępuję jogurtem naturalnym. Przy
okazji zbliżającej się imprezy czy świąt, warto zrobić majonez samemu –
będziemy wtedy pewni co do jego składu a sam proces przygotowania z użyciem
blendera nie jest wcale skomplikowany i czasochłonny.
3. Mąka pszenna
Mam wrażenie, że zapanowała ostatnio jakaś dziwna glutenofobia – począwszy od czołowego
polskiego piłkarza Lewego i jego
żony, na temat których powstało już całkiem sporo memów a nawet filmików, związanych z tym, że eliminują gluten ze
swojej diety, na znajomych, którzy stwierdzili że wyeliminują mąkę pszenną z
diety bo tuczy, kończąc. Polecam odcinek o glutenie z kanału Dawida Myśliwca „Naukowy Bełkot”, który temat szkodliwości glutenu bardzo naukowo
wyczerpuje. Od siebie dodam, że mąka pszenna w diecie Polaków była zawsze podstawą i nikt nie cierpiący na celiakię od niej nie umarł. Prawdą jest
jedynie, że należy ograniczać białą, wysoko
przetworzoną mąkę i zastępować ją chociaż chlebową a najlepiej
pełnoziarnistą z przemiałów z 1 z przodu.
Staram się używać mąki pszennej tylko do ciast, unikam zagęszczania nią zup i
sosów, pomijam przy panierowaniu a jeśli mogę zastępuję mielonymi płatkami owsianymi lub mieloną kaszą.
2. Biały cukier
„Cukier
to biała śmierć!” - grzmiała
moja wychowawczyni w podstawówce. I miała rację, jednak chciała takim
stwierdzeniem przede wszystkim zniechęcić nas do słodzenia herbaty i kupowania słodyczy w szkolnym sklepiku. U mnie
z cukrem jest podobnie jak z mąką – używam go tylko do ciast (strasznie
niezdrowe te moje ciasta!) i gdyby nie to, że Mąż dosładza sobie poranną
owsiankę (za co niezmiennie suszę mu głowę podsuwając
miód) to cukier w naszej maleńkiej cukierniczce skamieniałby zupełnie. Jak
wielką robotę robi szczypta cukru w
sosach pomidorowych wie tylko ten, kto ją dodał. O ile sprawdzamy zawartość
cukru w jogurtach, napojach i daniach gotowych i eliminujemy te z jego dużą
zawartością (czyli… praktycznie wszystkie), używanie białego cukru w kuchni nie
położy nas na łożu śmierci i pomoże uratować portfel przed opróżnieniem przy kupowaniu ksylitolu, stewii lub
soku z agawy.
1. Kawa
Na moje szczęście zawsze miałam niskie ciśnienie (do tego stopnia, że kilka razy nie pozwolono mi oddać
krwi ze względu na niskie ciśnienie) – więc kawa „dobrze mi robi”. Kawoszem
nigdy nie byłam ale gdy w pracy wyprosiłyśmy ekspres ciśnieniowy z młynkiem, znalazłyśmy ulubioną ziarnistą
kawę, na której wypicie czekamy cały weekend – piję dwie filiżanki dziennie –
dla smaku, dla towarzystwa, dla aromatu. Reklamy
obecnie grzmią o tym, że kawa wypłukuje magnez i odwadnia – jednak jeśli pijemy
ją z umiarem – czyli maksymalnie 3 filiżanki dziennie – dzięki zawartej kofeinie przyspiesza metabolizm, poprawia
pamięć i koncentrację i wiąże sole mineralne oraz dostarcza całkiem sporo
witamin. Pijmy więc kawę na zdrowie!
Zdjęcia pochodzą z tych stron:
http://www.fototapety.com.pl/pliki/sklep/tucana/33642_270x416.jpg
http://snobka.trailer.sds.o2.pl/739f7c11c90924818a12d23a5668f8b9fe89875e
http://www.wiatrak.nl/sites/default/files/pictures/wielkanocne-jajeczko-w-majonezie-2.jpg
http://www.niam.pl/rimages/crop/600/450/files/images/PRODUCT/BACKUP/66064776546_lpwewyndqlbnevahouhw.jpg
http://www.dentpress.pl/wp-content/uploads/2013/07/cukier_bialy_640x0_rozmiar-niestandardowy.jpg
http://radoscodkrywania.tchibo.pl/upload/KAWA_AMERICANO_WOSKIE_WYKONANIE_W_AMERYKASKIM_STYLU/Pobudzaj%C4%85ce_americano_-_dobra_w%C5%82oska_kawa.jpg
Bardzo fajny artykuł i w 100% się z Tobą zgadzam. Wszystko jest dla ludzi tylko z umiarem :-)
OdpowiedzUsuń