Raz na jakiś czas nachodzi mnie ochota na zrobienie sernika, na kolejne do niego podejście. Zazwyczaj odstęp między jednym a drugim wynosi minimum 2 miesiące, bo po porażce ("No nie, ja nie umiem zrobić takiego sernika żeby faktycznie mi smakował jak taki z cukierni....") nie jestem szybko skłonna do wykonania kolejnej próby. Wracając w piątek z pracy zdecydowałam się jednak na weekendowe pieczenie. Tym razem chyba następny sernik pojawi się niebawem, gdyż ta wersja, chociaż nie przypomina takiej z cukierni, bardzo mi smakuje. Jest bardzo mokra ale lekka, do tego słodka kokosowa beza... Pycha!
Składniki:
- masa serowa
2 żółtka
1 jajko
pół kilo sera sernikowego
ćwierć szklanki cukru
pół opakowania budyniu waniliowego
szklanka mleka
ćwierć szklanki oleju
Wszystkie składniki miksujemy do połączenia, stukamy kilka razy miską o blat aby wypuścić nadmiar powietrza, przelewamy do formy o wymiarach 25x18cm i pieczemy aż cała powierzchnia sernika się uniesie a boki zrumienią, w temperaturze 180 stopni (zajmie to około 45 minut).
- beza kokosowa
2 białka
pół szklanki cukru
pół szklanki wiórków kokosowych
Białka ubijamy na sztywno, pod koniec ubijania dodając partiami cukier. Na koniec wsypujemy wiórki i mieszamy.
Bezę wykładamy na sernik i pieczemy najpierw 10 minut w temperaturze 180 stopni pilnując aby się tylko zrumieniła, po czym skręcamy temperaturę na 100 stopni i suszymy jeszcze około 30 minut.
Ta beza z kokosem bardzo mi się podoba:)
OdpowiedzUsuńmniam, uwielbiam serniki! :) chętnie bym się skusiła :)
OdpowiedzUsuń