W końcu mogę nieskromnie przyznać, że udało mi się dorównać gulaszowi Mamy :) teraz tylko poćwiczyć z kopytkami, aby były takie jak Taty - gładziutkie, idealnie równe, mięciutkie, kremowe wręcz... Na szczęście te moje też są całkiem niezłe - po prostu Tato jest mistrzem!
Gulasz (dla 3 osób):
300g mięsa wieprzowego (u mnie szynka)
2 cebule
3 łyżki suszonych grzybów
po łyżeczce: pieprzu, czosnku, sproszkowanej papryki, mąki
łyżka majeranku
pół łyżeczki soli
Grzyby zalewamy wodą w garnuszku, zagotowujemy, studzimy.
Mięso kroimy w kostkę 2x2cm, wrzucamy na patelnię z mocno rozgrzaną łyżką smalcu. Wypadałoby napisać: przypalamy, ale wystarczy mocno obsmażyć. Przekładamy do garnka i posypujemy przyprawami (bez mąki i soli) Na tej samej patelni podsmażamy przez 2 minuty posiekaną cebulę. Zalewamy wodą od grzybów, czekamy aż zacznie wrzeć i wlewamy do mięsa. Dodajemy posiekane grzyby. Przykrywamy, dusimy na małym ogniu około 30 minut.
Po tym czasie dodajemy sól i mąkę i mieszamy. Dusimy jeszcze 10 minut.
Kopytka:
250g ugotowanych i utłuczonych ziemniaków
1 jajko
szklanka mąki
pół łyżeczki soli
Ziemniaki siekamy z mąką, solą i jajkiem do połączenia, później delikatnie zagniatamy w kulkę. Ciasto powinno się lekko lepić, im mniej mąki tym kopytka delikatniejsze. Wałkujemy w długi wałek o średnicy około 2cm i szybkimi ruchami odkrawamy po skosie małe kluski. Wrzucamy na wrzącą, osoloną wodę i gotujemy około 2 minut od wypłynięcia.
mhh.... kopytka pyszne a do tego mięsko :)
OdpowiedzUsuń