niedziela, 24 sierpnia 2014

Smakołyki podróżne - Karlskrona


Miasto na wyspach zwiedzone! Było słonecznie, było przepięknie, było bajkowo... Było też niestety drogo, bo skandynawskie ceny są bardzo wysokie w porównaniu do polskich. Stąd zabrane w podróż pojemniki z wyżywieniem na dwie noce na promie i jeden dzień w Karlskronie - część moich i część Ani, która była moim wspaniałym kompanem podróży. Relacja z wyprawy na Karlskrona - miasto na wyspach , a u mnie przepisy na dania podróżne.






Sałatka śniadaniowa z jajkiem, szynką parmeńską i serem
na 2 porcje
10 liści sałaty frisbee
10 pomidorków cherry
ok. 7 dag sera żółtego pokrojonego w grubą kostkę
2 jajka ugotowane na twardo
4 plastry szynki parmeńskiej
4 łyżki jogurtu naturalnego
łyżka majonezu
2 łyżki mleka
łyżeczka czosnku granulowanego
szczypta soli
Jajka dzielimy na ćwiartki, każdą ćwiartkę owijamy połową plastra szynki, układamy na sałacie wraz z przepołowionymi pomidorkami i serem. W osobnym pojemniku mieszamy pozostałe składniki sosu, lekko spieniamy i przelewamy do małych pojemniczków. Maczamy kęsy sałatki w momencie jedzenia lub polewamy sałatę tuż przed konsumpcją.




Kurczak z ryżem - bo cóż innego obiadowego można łatwo i szybko przygotować, jednocześnie spożyć kilka godzin później na zimno? Swojego kurczaka wstawiłam do pieca o 4 rano w dniu wyjazdu, po czym poszłam spać dalej, wyłączyłam go wstając o 6:30 do pracy (wyjazd wieczorem) - na szczęście się nie spalił! A skonsumowany na skalistym brzegu małej wyspy smakował jak największe delicje!


2 torebki brązowego ryżu
1/4 łyżeczki soli
2 łyżki natki pietruszki
2 ćwiartki z kurczaka
sól, pieprz, słodka sproszkowana papryka

Ryż ugotować w osolonej wodzie, wystudzić. Wymieszać z posiekaną natką.

Kurczaka mocno obsypać solą, pieprzem i papryką, piec 2-2,5 godziny w temperaturze 175 stopni. Ułożyć na ryżu, polać wytopionym tłuszczem.



Poza tym na Rynku Głównym (opustoszałym jak całe miasto - Szweda trudno tam spotkać...), pod okiem Karola, jadłyśmy drugie śniadanie - bułki z serem i parówki - co za rozkosz - szczególnie dla wygłodniałych wróbelków...



To właśnie Ania :)



W międzyczasie chrupałyśmy jabłka, marchewkę i kalarepę. Była też babka z jagodami z poprzedniego posta, nieco już sfatygowana podróżą, na szczęście smak się nie zmienił... 


No i największy punkt programu - lody! Te na zdjęciu to 2 gałki (!) a na życzenie na lody "gałkowe" nałożone jeszcze włoskie... Nie do przejedzenia!




Lody o jakże wdzięcznej nazwie "Polka" koloru białego z czerwonymi drobinkami okazały się miętowe, mało tego, pani w kawiarni wykonywała rożki wafelkowe do lodów samodzielnie, na oczach klientów!


Zdecydowanie polecamy lodziarnię, jednak radzimy ograniczyć się do jednego smaku...

Serdecznie polecam takie krótkie wakacje, miasteczko jest bardzo urokliwe, przede wszystkim należy zobaczyć Bjorgholmen, czyli dzielnicę rybacką, z przepięknymi drewnianymi domkami, a obejście całego miasta, zobaczenie wszystkich atrakcji i jeszcze przepłynięcie promem na wyspę Aspo i powrót zajmują dokładnie jeden dzień. Należy tylko naprawdę ciepło się ubrać - moje 3 warstwy ubrań przy mocniejszych podmuchach wiatru okazały się niewystarczające...



Wszystkie zdjęcia za wyjątkiem pierwszego i tego na którym jest Ania wykonywała właśnie Ona .

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz