Pamiętam, kiedy na pierwszej kolonii na której byłam jako dziecko, po 3-kilometrowym spacerze dotarliśmy w końcu do najbliższej budki telefonicznej, odstałam swoje w kolejce kolonistów i w końcu usłyszałam głos Mamy w słuchawce, poleciały łzy ale starałam się to zamaskować, aby Mama się nie martwiła. Zapytała wtedy, co chcę na obiad kiedy wrócę - odpowiedź była natychmiastowa - fasolkę po bretońsku!
Dla 2 osób:
200g fasoli Jaś
150g wędzonego boczku
2 cebule
puszka pomidorów
pół słoiczka koncentratu pomidorowego
3 łyżki majeranku
łyżka słodkiej papryki w proszku
sól, pieprz
Fasolę namoczyć dzień wcześniej aby napęczniała. Zalać świeżą wodą tak aby sięgała 2cm powyżej fasoli i gotować około 15 minut.
Boczek pokroić w kostkę, wytopić tłuszcz, dodać posiekaną cebulę, podsmażyć. Dodać do fasoli, razem z pozostałymi składnikami i gotować jak najdłużej. Najlepsza na następny dzień.
A ja właśnie na kolonii polubiłam fasolkę po bretońsku ;) Dziękuję za dodanie przepisu do akcji pomidorowej :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam fasolkę po bretońsku:)
OdpowiedzUsuńFasolka z przepisu wyśmienita, a opis jakże wzruszający!
OdpowiedzUsuńFasolka po betońsku super jedzonko i przedewszyskim zdrowe na układzik pokarmowy i taki fajny efekcik w jelitach po jedzonku pru pru ale zdrowo, heh! wystarczy tylko okno uchylic :))
OdpowiedzUsuń